
Juozas Petkevičius
Jako zawodowy masażysta sportowy, Juozas Petkevičius od ponad trzydziestu lat opiekuje się czołowymi koszykarzami Litwy, Łotwy i Estonii, a nawet amerykańskiego NBA – ze Scottiem Pappinem i Shaquillem O’Nillem na czele. Mimo 76 lat na karku, wciąż trenuje i pozostaje aktywny zawodowo. Od 2021 roku jest ambasadorem naszego suplementu diety wspierającego zdrowie prostaty, ProstaXinu.
Musisz kochać swoją pracę.
Po czym wnosisz?
Bo wciąż jesteś aktywny zawodowo, wciąż blisko sportowców – mimo 74 lat na karku. Kieruje Tobą silna motywacja, prawda?
Oczywiście! I owszem, kocham swoją pracę, bo sprawia, że mogę być blisko sportu. Za młodu marzyłem o pojechaniu na Igrzyska Olimpijskie, z tym, że zamiast współzawodniczyć, opiekowałem się – wciąż opiekuję! – zawodnikami z Litwy. Ba! Dotychczas pojawiłem się na ośmiu igrzyskach. Wyjeżdżam zatem częściej niż niejeden sportowiec (śmiech).
Nic dziwnego. Zdobyłeś sobie tak duże uznanie na Litwie, Łotwie i w Estonii, że pod Twoje ręce trafiły gwiazdy amerykańskiej koszykówki: Pappin, Shaq…
Staram się wykonywać swoją pracę jak najlepiej. Dla przykładu: ponieważ zdarza się, że zawodnicy nie stawiają się na zabiegi w gabinetach, zacząłem masować ich w pokojach, gdy kładli się do łóżka. Czasem i do czwartej nad ranem! Ale chcę, by w następnym meczu mogli dać z siebie absolutnie wszystko. Zorientowałem się też, że osoby, które masuję, potrzebują się czasem, po prostu, wygadać. Chętnie im to umożliwiam, wszystko zachowując – rzecz jasna – dla siebie. Rozmowa bywa dla zawodnika równie wartościowa, co sam zabieg.
Dbasz o innych, ale Twoja pasja do sportu też ma się całkiem nieźle: bicepsy nie zarysowują się same, szczupła sylwetka też nie. Co robisz, by trzymać formę?
Wierzę, że samo nastawienie – “czuję się młody, ergo: jestem młody” – nie wystarczy. Owszem, trzeba pracować nad własną osobowością, doceniać to, co dobre i nie narzekać przesadnie, żeby przypadkiem nie zostać tetrykiem (śmiech). Ale jeszcze istotniejszy jest regularny, intensywny wysiłek.
Gdy wstaję, zwykle koło 7:00 rano, biegam przez półtorej godziny. Wiatr, deszcz, śnieg, niska czy wysoka temperatura – biegam niezależnie od warunków, codziennie, bo inaczej łatwo byłoby mi się rozleniwić. Trenuję też na siłowni z ciężarami i regularnie pływam, a w młodości przepadałem za rugby i judo.
Niemniej: ćwiczenia to podobno tylko element, mniejszy element, sukcesu. Gotujesz? A może polegasz w tym względzie na rodzinie?
W domu często mnie nie ma, sporo jeżdżę – taka praca. Ale niezależnie od tego, gdzie jestem, zawsze staram się jeść zdrowo. Polegam też na suplementacji. Czuję się co prawda kilkadziesiąt lat młodszy, niżby wskazywała metryka, ale… uważam, że w moim wieku warto robić coś jeszcze. W efekcie, codziennie korzystam z ProstaXinu. Zostałem wręcz jego ambasadorem!
Co zatem przekonało Cię akurat do ProstaXinu?
Po pierwsze: troska o prostatę. Problemy z tym gruczołem dotykają większość starszych facetów, toteż chcę działać profilaktycznie; lepiej przecież zapobiegać. Po drugie: dobry skład. W tabletkach ProstaXinu zawarte są trzy silne przeciwutleniacze – kurkumina, likopen i izoflawony – właśnie z myślą o zdrowiu prostaty. Cynk dba z kolei o prawidłowy poziom testosteronu we krwi, a selen: o płodność. Choć przyznaję, że ta druga korzyść jest dla mnie raczej drugorzędna (śmiech).
Rozumiem (śmiech). Pozostaje nam życzyć kolejnych lat owocnej pracy!
Dzięki serdeczne!